Tak jak przewidziałam w salonie siedziała jedynie mama oglądając jakieś idiotyczne seriale, które tak bardzo uwielbiała. Weszłam po schodach do mojego pokoju, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakiś tanich lotów na dziś. Musi mi się udać, po prostu musi. Znalazłam coś, nie kosztowało zbyt wiele więc zarezerwowałam to i mogłam zapłacić oraz odebrać bilet na miejscu. Przez ten czas sprawdziłam czy aby na pewno mam wszystko w walizce i wzięłam dość długą kąpiel, by się odprężyć. Ubrałam białe spodnie do kostek i czarną bluzkę z fioletowymi napisami oraz spięłam włosy w kucyka. Jestem gotowa, teraz tylko poczekać aż zaśnie. Była 20.56. Mama zazwyczaj chodzi spać koło 22, więc miałam jeszcze trochę czasu. Naładowałam telefon i laptopa, umalowałam się, by wyglądać jak człowiek no i zeszłam na dół by zrobić sobie kolację, od razu sprawdzając czy moja kochana mamusia jeszcze siedzi na dole. Spotkałam się z nią na schodach. Oczywiście musiała mi posłać to głupie spojrzenie. Nie wiem gdzie je wyćwiczyła, ale mam go dosyć. Postanowiłam zrobić sobie najzwyklejsze kanapki, by za bardzo się nie przejeść i zaczęłam wszystko obmyślać w mojej głowie. Minęło dwadzieścia minut, pewnie śpi już jak zabita. Okej, czas zacząć działać. Zeszłam do piwnicy i sięgnęłam znajdujące się w schowku kluczyki. Otworzyłam drzwi prowadzące do kolejnego pomieszczenia. Znajdowało się tu biuro taty, w którym pracował po godzinach. Sejf był wbudowany naprzeciwko wejścia. Teraz tylko kod. Data ślubu rodziców. ,,Och jakie to urocze" - pomyślałam sarkastycznie przewracając oczami. Drzwiczki się uchyliły. Moje serce zamarło, gdy zobaczyłam przed sobą kilkanaście kupek studolarówek. Z tego co pamiętam w każdym składzie było ich po 40. Cholera, cholera, cholera. Ile ja mam teraz tego wziąć? Zabrałam 8 takich paczek, a mimo to zostało ich jeszcze bardzo dużo. Mam 32000 dolarów. Kurwa, jak to możliwe że oni tyle zarabiają. Oczywiście, oszczędzali bardzo długo, ale to już nie na moją głowę. Może wzięłam ich za dużo? A może za mało? Dołożyłam jeszcze 2 paczki i zamknęłam sejf. Wyszłam z pomieszczenia zamykając je na klucz. Dopiero teraz zorientowałam się co robię. Moje serce waliło jak młotem, a ręce trzęsły się niemiłosiernie. Udało się. Zadzwoniłam po taksówkę i udałam się na górę. Pieniądze schowałam do mojej torby podręcznej, a trochę do portfela. Zeszłam jeszcze szybko do toalety i zamarłam. Moja mama schodziła po schodach na dół. Kurwa, po co ona tam idzie? Poszłam kawałek za nią i moje serce stanęło. Zeszła do piwnicy. Z prędkością światła, albo nawet szybciej wbiegłam na górę, wzięłam walizkę i torebkę, szybko zeszłam na dół otwierając drzwi kluczami. Usłyszałam na dole trzask drzwi, to był taki trzask, że mogę przysiąść iż dom się zatrząsł. Zaraz potem ktoś szybko wbiegał po schodach. W ostatniej chwili udało mi się otworzyć drzwi, wyjść na zewnątrz. Zauważyłam mamę krzyczącą na mnie, bym wróciła, żebym oddała pieniądze, ale udało mi się je zamknąć na klucz. Schowałam klucze pod wycieraczkę, już nie były mi potrzebne. Odetchnęłam z ulgą, słysząc matkę rzucającą obelgami w moją stronę i walącą pięścią w drewno. Moja taksówka właśnie podjechała, więc otworzyłam drzwi i powiedziałam, by kierowca zawiózł mnie na lotnisko. Auto ruszyło. Udało mi się. Udało...
___________________________________________
Jak dla mnie rozdział kompletnie spieprzony, ale no cóż. Na pewno będzie lepiej, gdy Emily przyleci już do Londynu, ale musiałam dać jakąś scenkę w której zabiera pieniądze i ucieka. No więc tak oto powstało.
Pamiętajcie o zakładce informowani :)
Jak dla mnie rozdział kompletnie spieprzony, ale no cóż. Na pewno będzie lepiej, gdy Emily przyleci już do Londynu, ale musiałam dać jakąś scenkę w której zabiera pieniądze i ucieka. No więc tak oto powstało.
Pamiętajcie o zakładce informowani :)
Świetny rozdział, podoba mi się twój styl pisania jest prosty i łatwo go zrozumieć. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny ;**
OdpowiedzUsuń